Przejdź do treści

9 tygodni przed maratonem

Czas do najbliższej próby maratońskiej:

dni
godzin
minut
sekund

Siadam do wpisu i muszę się motywować, jak podczas mocniej sesji interwałów. 🙂 Formy literackiej brak. Miewam takie myśli, że się trochę „wypisałem”. Nie jest to problem zerojedynkowy, ponieważ mam w głowie sporo tematów, które chciałbym na blogu poruszyć, które podnoszą mi tętno równie mocno jak seria przebieżek, ale widzę na przestrzeni lat zmianę w moim sposobie konstruowania treści. Miałem niegdyś większą swobodę w stawianiu kropek na końcu myśli. Potrafiłem z jednego większego tematu wyodrębnić konkretny obszar i przedstawić go w jak najlepszy sposób. Obecnie mam poczucie, że któregokolwiek tematu nie ruszę, to jest on na tyle złożony, że odpowiedź na jedno postawione pytanie, powoduje pojawienie się dwóch kolejnych pytań.

Czym dłużej o tym myślę, tym bardziej jest to przytłaczające. Coś jak mix efektu Dunninga-Krugera i spadku samozadowolenia wraz ze wzrostem poziomu samoświadomości. Pcha mnie to niebezpiecznego wniosku, że lepiej było zostać na ławce z kolegami i emocjonować się losami lokalnego klubu piłkarskiego, niż poświęcać tysiące godzin na doskonalenie umiejętności i poszerzanie wiedzy nad tym, jak szybciej, bądź dłużej przebierać nogami. 

Zrobiło się depresyjnie, a przecież mięliśmy taki piękny weekend! Niech nam słonko świeci jak najczęściej.

Szczegóły treningu 7-13 lutego

Treningowo ostatni tydzień był dla mnie burzliwy. Choć biegowo jestem na tyle dojrzały, że jak to rapuje Sokół: „Szluga odpalam od pioruna”. Dawniej bardzo przejmowałem się każdym nieudanym treningiem, a nawet samym faktem wykonania treningu tak jak zakładałem, a nie mocniej. Co choć brzmi zabawnie, często można zaobserwować u biegaczy. Obecnie akceptuję gorszy dzień i dalej zmierzam do celu. 

Poniedziałek
35 km w średnim tempie 4:09 przy tętnie 139. Dobry trening wytrzymałościowy, typowy pod maraton. Wypadł w poniedziałek ze względu na przesunięcie z niedzieli, o czym ostatnio pisałem. W poniedziałek byłem już wypoczęty i poszło sprawnie.

Po południu spokojne 6 km rozbiegania

Wtorek 
Dwa spokojne biegi, nic specjalnego się na nich nie działo. Czułem się podmęczony po poniedziałku, ale poszło.

Środa – akcent 1
Właśnie w środę zaliczyłem słaby trening pod względem jakości. Wstępnie planowałem wykonać 5, a może nawet 6 serii, które miały wyglądać tak:

2 km po 3:15-3:18 + P. 30″ + 400 m tempo 3:05-3:02 + P. 30″ + 200 m b. mocno

Po takiej serii 2 minuty spokojnego biegu.

Założenia bardzo fajne, trening który łączy w sobie mocne bieganie wytrzymałościowe niedaleko tempa progowego, czy nawet w progu i do tego mocne odcinki wymagające sporej mobilizacji mięśniowej na zmęczeniu. Przerwa 30″ tak naprawdę powinna ładować mnie do mocnego przywalenia 400 i 200 m.

Skończyło się tak, że kolejne odcinki 2 km wychodziły mi w tempie: 3:19, 3:18, 3:20, 3:22 i wszystkie dwójki rzeźbiłem jak rzemieślnik, a nie artysta. Z odcinkami 400 m było jeszcze gorzej. Tempa od 3:06 do 3:10. Najkrótsze odcinki 200 m wyciskałem po 36″ (tempo 3:00).

Po 4. seriach powiedziałem, że pie***lę takie bieganie i obrażony pobiegłem do domu. Obrażony, ale spokojny 😉

Czwartek
Zaliczyłem 17 km spokojnego biegu po 4:20 i czułem się średnio. Zapadła decyzja o wolnym popołudniu i odpuszczeniu piątkowego treningu. Ewidentnie organizm zachowywał się jak łajza. Nawarstwienie zmęczenia.

Sobota – akcent 2
W ramach sobotniego akcentu wybrałem się na Bieg Karnawałowy na 10 km. W planie miałem wykonanie 10 km w średnim tempie 3:25-3:20. Wiedziałem, że na starcie spotkam się z Adamem, ponieważ pisaliśmy kilka dni wcześniej o tym biegu. Nadarzyła się zatem okazja na wspólny trening. Plan udało się wykonać co do joty, co było bardzo pozytywnym odbiciem po środowym niepowodzeniu. Przez 9 km biegliśmy w tempie ok. 3:25-3:23, ale zaznaczyć trzeba, że sporo fragmentów trasy było przykryte warstwą błota, co doskwierało na kilku agrafkach, które pokonywaliśmy. Od 9 km skończyły się wesołe pogaduchy i wrzuciliśmy zdecydowanie mocniejsze tempo. Ostatecznie wpadłem na metę chwile przed Adamem. Końcowe 1,5 km biegliśmy w tempie ok. 3:05. 

Po biegu była jeszcze wspólna pizza w Sofie, bardzo przyjemnej knajpce na terenie Stadionu Olimpijskiego. Polecam każdemu biegającemu w okolicy Stadionu Olimpijskiego we Wrocławiu. Smakowało mi tak bardzo, że zapomniałem zabrać pucharu za pierwsze miejsce, ale przynajmniej trafił w zasłużone miejsce 😉

Niedziela
Na koniec tygodnia zaplanowałem długi i mocny trening pod maraton. Wrzuciłem na stopy buty startowe i ruszyłem na 35 km BNP, kolejne odcinki 10-kilometrowe wyszły w 39:10, 37:30 oraz 35:44, czyli w ujęciu tempa to kolejno: 3:55, 3:45 i 3:34. Dobre, mocne, maratońskie bieganie. Z tego treningu byłem bardzo zadowolony. Całość na średnim tętnie 153.

Trening w liczbach - 8 tygodni do maratonu

Liczba treningów
0
Liczba akcentów
0
Tygodniowy kilometraż
0
Godziny treningu
0

4 komentarze do “9 tygodni przed maratonem”

  1. Ten wspomniany mix Krugera-Duninga i doświadczenia to prawdziwa zmora ludzi na 'trochę’ wyższym poziomie. Akurat u mnie to się objawia w zupełnie innej dziedzinie, ale miło poczytać na blogu o bieganiu, że i tutaj ma to miejsce 😉

  2. Cześć, kolejny bardzo fajny tekst. Dwa pytania do niego, pierwsze to czy dobijałeś kilometraż po czwratkowym niedokończonym treningu i odpuszczonym piątku czy w ogóle uważsz to za jakąś konieczność ? Drugie, czy możesz podać jakie jest Twoje tętno progu mleczanowego, chciał bym się trochę bardziej odnaleźć w danych, które wrzucasz.

    1. Hej Wojtek,

      Dzięki za dobre słowo.
      Kilometrażu nie dobijałem, pobiegłem prosto do domu. Po odpuszczonym dniu, też nie szukałem na kolejnych jednostkach dodatkowych kilometrów. Jak to przeważnie bywa w takich sytuacjach – wszystko zależy. Jeżeli ostatnie kilka tygodni dociskam z objętością i jest mocno napompowana, to brak jednego, czy dwóch treningów kompletnie nic nie zmienia. Jeżeli jednak mam świadomość, że jestem 'niedotrenowany’, to pewnie próbowałbym wymęczyć tych kilka dodatkowych kilometrów.

      Co do progu – szacuję go w tej chwili na poziomie 173-171 HR. podkreślam jednak, że jest to przybliżona wartość. Nie obserwuję zmian tych wartości szczególnie uważnie, zdecydowanie bardziej wolę odnieść się do samopoczucia i tempa. Obserwacja tętna to jakieś 10% informacji o jednostce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *