Przejdź do treści

Szybkie bieganie zapisane w DNA

Czy umiejętność szybkiego biegania jest zapisana w naszym kodzie DNA? Być może, wszystko zależy od tego, czy myśląc o szybkim bieganiu, wyobrażamy sobie sprintera łamiącego 10 sekund na 100 m, czy maratończyka pokonującego 42 km i 195 metrów w czasie poniżej 2 godzin i 30 minut? W pierwszym przypadku genetyka ma dużo większe znaczenie, niż w drugim, gdzie o sukcesie decyduje głównie uwarunkowanie środowiskowe (aktywność w okresie wzrostu i ciągła stymulacja organizmu do wykonywania zadań tlenowych).

Niezależnie jednak od konkurencji, w której się specjalizujemy, do szybkiego biegania potrzebujemy przeważnie wsparcia sprzętu, który takie bieganie nam umożliwi. Właśnie o sprzęcie chciałbym popełnić dzisiaj kilka akapitów, konkretnie o linii produktów DYNAFIT DNA.

Sukces bloga mierzony miarą hejterów 🙂

Długo się zastanawiałem, czy dopisywać ten akapit do tekstu. Ostatecznie uznałem, że skoro ja na blogu rządzę, to będzie dopisany.

Żyjemy w bardzo skomercjalizowanych czasach. Gdy planowałem oświadczyny, wpisałem w przeglądarkę Google hasło: „Niedrogie pierścionki zaręczynowe” ;). Jako że mieliśmy z Asią wspólny komputer, przeszedłem prawdziwą traumę, bo wszystkie portale, które odwiedzaliśmy, zostały zasypane reklamami pierścionków z cyrkonią. Sekret utrzymałem do końca, ale zrozumiałem, dlaczego to takie stresujące doświadczenie.

Innym razem, gdy jeden ze znajomych opublikował na portalu branżowym recenzję sprzętu biegowego, został zlinczowany, że wszystko jest takie słodko-pierdzące. No i byłem skonsternowany, bo niespełna dwa tygodnie wcześniej recenzował inny sprzęt tego samego producenta i nie zostawił na nim suchej nitki. Wtedy publika wiwatowała. Podkreślano rzetelne podejście do tematu. Zdumiewające pod tym względem, że dobra recenzja to ta, która miesza kogoś z botem, a ta, która podkreśla walory danego sprzętu jest „na pewno opłacona”. 

Przezornie – poniżej będą głównie pochwały na temat Dynafita i linii DNA. Będą, bo produkty te na to zasłużyły. Każdą z tych rzeczy rekomenduję jako biegacz. Jako biegacz mogę też napisać, że nie jest to jedyna opcja ze sprzętu absolutnie topowego. Ja natomiast korzystam z tych produktów, jestem zadowolony i nie wziąłem za ten wpis ani grosza. Nie jestem do niego zobligowany przez Dynafita, ani nie otrzymałem pół skarpetki za to co poniżej napiszę. Po prostu – dzielę się opinią, być może dla kogoś będzie ona ważna.

ALPINE DNA - but wyścigowy

Lubię rzetelne podejście do tematu, więc zacznijmy od tego, że jeżeli startujesz w górach w zawodach, które stanowią dla Ciebie przygodę, a czas uzyskany na mecie ma trzeciorzędne znaczenie i jest dużo mniej istotny, niż wyposażenie punktów odżywczych w szwedzki stół z Coca-Colą i krakersami, to moja opinia na temat buta Dynafita z serii DNA niewiele Tobie pomoże. Po prostu, planując względnie spokojne pokonywanie trasy biegu w górach, dużo ważniejsze od walorów wyścigowych buta jest to, aby był on wygodny i pasował TOBIE. Czyli prosta zasada – but wygodny, to dobry but.

Natomiast osoby, którym po głowie kołacze się myśl o szybszym pokonaniu trasy albo ataku na swój najlepszy rezultat na danym odcinku, modelem Alpine DNA powinny się zainteresować. 

Przez 8 lat mojej pracy w handlu sprzętem sportowym i modelach butów, które miałem na stopie liczonych w setkach, sam dla swoich potrzeb zacząłem wyróżniać cztery cechy buta, które są według mnie decydujące o tym, czy but będzie dobry i do jakich zadań został stworzony. Jako że są to moje własne obserwacje i baza osobistych doświadczeń, to nazwy też są „moje” :):

  • Amortyzacja (miękkość buta) -> Im większa, tym but staje się mniej dynamiczny, ale w większym stopniu oszczędza nas mięśniowo podczas biegu = pozwala dłużej zachować jakość biegu.
  • Sztywność wzdłużna (to jak bardzo but gnie się w „rulon”) -> im większa sztywność, tym but jest bardziej dynamiczny, ale też mocniej obciąża stopę, męczy ją. Dodam jeszcze, że baaardzo giętki but, również męczy stopę, ale w inny sposób.
  • Drop (różnica w wysokości pianki pod piętą a śródstopiem) -> Im mniejsza ta różnica, tym większe napięcie w mięśniu brzuchatym łydki i tym większa sprężystość naszego biegu = wzrost dynamiki, ale też większe zaangażowanie łydki do pracy w ruchu biegowym.
  • Waga buta -> Im mniejsza, tym większa dynamika i ergonomia ruchu, ale niska waga buta to przeważnie synonim małej amortyzacji i/lub mocno „napompowanej” pianki amortyzacyjnej, co oznacza niską żywotność buta.

Z tych 4 cech i ich dosłownie jednozdaniowego opisu można wysnuć ogólną zasadę, streszczoną do jednego zdania:

Im but jest bardziej wyścigowy (dynamiczny, lekki, sztywny), tym lepiej musi być przygotowany jego użytkownik od strony biomechanicznej.

Amortyzacja, sztywność, waga - jak prezentuje się ALPINE DNA?

Skoro zaznajomiłem Was z moim osobistym sposobem klasyfikowania buta, pora napisać więcej o tym, jak wygląda pod tym względem model Alpine DNA.

Zaczynając od parametru, który często podawany jest za kluczowy dla ostatecznej oceny buta, czyli amortyzacji – musiałem się w tym bucie przebiec znacznie więcej niż kilkanaście metrów, które często mamy do dyspozycji w sklepie, czy po odpakowaniu buta w domu. Pierwsze wrażenie po jego założeniu było takie, że but amortyzację posiada, ale szału na tle innych modeli nie robi. Określiłbym jego miękkość na niewielką. Czy interpretować to jako plus, czy minus – odsyłam do poprzedniego akapitu. Nie da się jednak pominąć faktu, że jest to model stworzony (jak i cała linia), do rywalizacji w zawodach na miarę naszych maksymalnych możliwości – to po prostu but do zapierniczania, pod tym względem ta stosunkowo niewielka amortyzacja zapowiada się obiecująco. 

But posiada 6 mm drop. Mało i nie mało. Osobiście cieszę się z tego powodu, ponieważ to rozsądna propozycja między klasyczną konstrukcją a trendem podążania za bardzo niskim dropem (nawet zerowym), na który naprawdę mało osób jest gotowa (ze względu na przygotowanie mięśniowe i ścięgno Achillesa). Określiłbym, że 6 mm to najbardziej wyścigowy drop buta, który daje jednocześnie poczucie bezpieczeństwa przed przeciążeniem łydki.

Sztywność wzdłużna buta, czyli to jak bardzo da się go „zrulonować”, zdecydowanie wskazuje, do jakich zadań but został stworzony. Alpine DNA jest sztywny, najbardziej w części środkowej. Efekt, jaki niesie za sobą taka specyfika, powoduje, że spokojne kilka kilometrów rozbiegania nie będzie w nim jakimś cudownym doznaniem, ale bez dwóch zdań sprawdzi się do tego, do czego został stworzony, czyli do dynamicznego biegu. 

Waga buta wynosi 240 gram. To naprawdę niewiele. Wiem też, że mamy w segmencie butów górskich propozycje jeszcze lżejsze. Z ręką na sercu – gdyby ważył 20 gramów mniej, piałbym z zachwytu (tak jakby te 20 g robiło jakąś kolosalną różnicę ;)). Jestem natomiast uczulony na buty 'chudsze’ niż 220 g i dedykowane pod góry. Przeważnie okazuje się, że cholewka to cienka szmatka, albo że pianka amortyzacyjna jest pomarszczona jak pomarańcza po 2 treningach. Biorąc pod uwagę zewnętrzną zabudowę buta, chroniącej nas przed uderzeniami i leśną ściółką, o czym napiszę w kolejnym akapicie, waga jest naprawdę porządna. Jeżeli po założeniu buta startowego spodziewasz się efektu lekkości – to bez obaw, takie właśnie wrażenie towarzyszy nam przy użytkowaniu tego modelu. 

Crash test - czyli weryfikacja w terenie

A teraz to co górskie tygryski lubią najbardziej – uwagi z użytkowania buta w terenie! Testy przeprowadzałem podczas kilku sesji treningowych. Jaką pogodę w tym roku mieliśmy w kwietniu, każdy widział. Biegałem w śniegu, błocie, po wysuszonej glebie, kamieniach, w upale i deszczu. Pełnia biegowego szczęścia, zwłaszcza w chwili, gdy trening dobiegał końca. 🙂

But zrobił na mnie najbardziej odmienne od spodziewanego wrażenie w terenie po kilkudziesięciu minutach treningu. Wspomniana amortyzacja okazała się dużo bardziej 'wygodna’, dająca poczucie komfortu przy mocnym zbiegu, niż się spodziewałem. Określiłbym to w ten sposób, że dopóki biegłem po płaskim i nie dociskałem z pełnym impetem buta do podłoża (obecnie ok. 68 kg żywego biegacza), to wydawało mi się, że poziom miękkości jest średni. Jednak w momencie, gdy przeszedłem do realizacji założeń treningowych polegających na wykonaniu 6 x 200 m zbiegu bardzo szybko, poczułem znacznie większe pochłanianie impetu uderzenia o podłoże. Jest to świetna wiadomość, ponieważ poza szybkim pokonywaniem podbiegów, końcówki większości zawodów, to mocne zbieganie na zmęczonej nodze. Wówczas wsparcie amortyzacji, która uwydatnia się przy mocnych uderzeniach, to świetna wiadomość. Zastrzegam jednak, że Alpine DNA to nie jest but tak „poduszkowy”, jak np. model ULTRA 100 (o nim napiszę innym razem).

Kolejną rzeczą, którą da się od razu wyczuć, jest 'lepkość’ podeszwy do terenu. Choć zastanawiam się, czy określenie 'lepkość’ jest najtrafniejsze, ponieważ chcę Wam przekazać odczucia dobrego trzymania się buta na różnego rodzaju terenie. W tym miejscu śmiało mogę dopisać anegdotę jako zawodnik, że ilekroć biegnę w czołówce różnych biegów, to cała czołówka, gdyby ktoś nie wiedział, że to czołówka zawodów – obstawiłby, że to banda paralityków. 🙂

Czołowi biegacze potykają się, ślizgają i często balansują na krawędzi wywrotki. Nie wynika to z niskich umiejętności, lecz po prostu z zależności, że im szybciej biegniesz, tym mniej czasu masz na doprecyzowywanie każdego kroku. Czasami leci się na twarz, wąchając kamienie z odległości 10 cm, a w następnym kroku wyprzedzasz konkurenta. Wspomniana przeze mnie 'lepkość’ Alpine DNA do podłoża powoduje, że wielu z tych uślizgów, potknięć i obtarć, najzwyczajniej w świecie się unika. Nie wiem, czy przekłada się to na szybkość pokonywania trasy, ale z pewnością ma duże znaczenie dla komfortu biegu.

Pozostając w temacie trudnego terenu i latających wokół kostek liści, patyków i kamieni – oddać trzeba, że Alpine DNA jest butem bardzo dobrze zabezpieczonym przed wszelkiego rodzaju 'syfem’, który może rozbić nam stopę. Przednia część buta jest wzmocniona specjalna grubszą gumą przed uderzeniami. Sznurówki chowamy pod siateczkę ze ściągaczem, co redukuje do zera problemy ze sznurówkami podczas biegu. Dla mnie to szczególnie ważne, bo do tej pory koledzy z branży śmieją się, że wiążę buty techniką na dwie kokardki, co niestety jest sposobem mniej skutecznym i wielokrotnie na treningach zmuszony byłem do przerwy na ponowne wiązanie buta. Chociaż czasami żałuję, że but nie chce mi się rozwiązać i nie mogę dzięki temu zagwarantować sobie dodatkowej przerwy na treningu :).

Największy plus i największy minus Alpine DNA

Wiem, że część osób czyta (a raczej przegląda) teksty w tempie ekspresowym. Umieszczam zatem dosłownie w kilku zdaniach informacje o największym minusie i największym plusie tego modelu.

Największy minus  – jak dla mnie, to cena. But po prostu nie jest tani. Obecnie kosztuje w okolicy 650 zł. Oczywiście teraz każdy szanujący się producent potrafi za pomocą jednej pary butów spustoszyć kieszeń obywatela naszego kraju. 6-7 stów za buty to tak naprawdę standard, jeżeli celujemy w buty topowe. Skłamałbym, jednak pisząc, że to niewiele, szczególnie jeżeli często potrzebne są nam 3-4 pary butów. Alpine DNA to but bardzo dobry, do zadań specjalnych. Warto go posiadać z myślą o wysokim komforcie i dobrych osiągach, ale bez wątpienia każdemu biegaczowi potrzebny jest również bardziej podstawowy model, ukierunkowany na codzienne treningi.

Największy plus – w mojej opinii to wszechstronność modelu Alpine DNA w segmencie butów wyścigowych i pół-wyścigowych. Zazwyczaj, jeżeli jakiś but dedykowany jest do szybszego biegania, musimy liczyć się z tym, że albo rozpadnie się po kilku wyścigach, albo, że jego komfort nie pozwoli nam na wielogodzinne biegi, a niska waga to najczęściej pochodna słabego zabezpieczenia materiałem naszej stopy. Tymczasem Dynafit dość zgrabnie połączył bardzo odległe od siebie obszary i właściwości buta. W Alpine DNA pobiegamy naprawdę szybko, dynamicznie. Nie będziemy mieli problemów, ani z przyczepnością, ani z amortyzacją podczas „autostradowych” zbiegów. Trudno będzie też doszukać się jakichś niedogodności w komforcie. Największy plus Alpine DNA – łączy w sobie wiele przeciwnych cech na wysokim poziomie.

Podsumowanie

Mój werdykt jest taki, że Alpine DNA to but przeznaczony do biegów górskich trwających do 4-5 h. Im teren trudniejszy technicznie – tym bardziej rośnie jego wartość, jako buta na półce modeli mocno skierowanych do szybszego biegania. Mniej go widzę jako podstawowy but do codziennego treningu, tutaj wybieram model 'Ultra 100′, jednak do wszelkich zadań treningowych, gdzie pokonuję odcinki w zróżnicowanym tempie, nadaje się rewelacyjnie. 

Polecam go też osobom, które nie mogą pozwolić sobie na posiadanie 4 par butów tylko do startu w zawodach. Alpine DNA będzie pod tym względem dobrym wyborem, ponieważ można w nim pobiec w zasadzie w każdym terenie. Szafę uzupełnimy wówczas o jeden model buta treningowego i naprawdę damy radę przebiegać cały sezon bez armii 10 par butów, nie narzekając jednocześnie na brak odpowiedniego sprzętu do zawodów. 

 

Fot.: Mateusz Knap oraz Joanna Antoniak-Witek

8 komentarzy do “Szybkie bieganie zapisane w DNA”

  1. But ma podeszwę vibram co chyba widzę po raz pierwszy ( ale ja to jestem amator i mało widziałem) . Co do wagi to strona producenta podaje inaczej 270 g . Ale na innych stronach 220g . Może zależy od rozmiaru ?

    1. Hej Błażej,

      Ja z Vibramem spotykałem się regularnie u różnych producentów. Natomiast niezależnie od tego, czy na podeszwie napisane jest vibram, czy cokolwiek innego, trzeba podchodzić do oceny buta indywidualnie. Czasem ten vibram działa na plus, czasem nie (choć w większości przypadków to zaleta).

      Wagę brałem z oficjalnego katalogu na ten sezon i po ocenie organoleptycznej nie sądzę, żeby było to 270 g. Być może jakiś błąd na stronie. Trudno mi powiedzieć.

  2. Dzięki za wpis, chociaż but raczej nie dla mnie, sądząc z opisu. pouczające kryteria oceny, także dla kogoś z drugiego końca stawki. Mam pytanie generalne do marki – jak z szerokością? Mam dość szeroką stopę i niektóre buty z góry odpadają z tego powodu.

    1. Hej ŁukaszK,
      Dobre pytanie z tą szerokością. Ja swoja stopę określam raczej na „standard”. Mając do czynienia z wszystkimi modelami Dynafita, uplasowałbym markę ogólnie jako buty nieznacznie węższe od średniej rynkowej. Aczkolwiek, nie są one „bardzo wąskie”. Piszę w cudzysłowie, ponieważ to wszystko określenia względne i warto po prostu samemu wypróbować.
      Warto też pamiętać, że szerokość jest też pochodną charakterystyki buta. Im modele są bardziej „ultra” i do spokojniejszego biegania, tym szerokość jest większa.

  3. Uczciwa recenzja. Moje pytanie brzmi : jak szeroki jest but ? Tzw. toebox ? Mając z jednej strony np. Speedcrossa Salomona jako but bardzo wąski, dla szczupłej, chudej stopy, a na drugim biegunie buty Altra, np. Timp lub Olympus ? Gdzie zaszeregować Dynafita ?

    1. Hej Tomek,

      Miło mi, że mogłem rzucić trochę światła na buty Dynafita. W wymienionym gronie bliżej będzie butom Dynafita do Salomona, choć np. cała seria S-Lab Salomona jest według mnie dużo bardziej wąska (typowo wyścigowa). Z kolei Altra, czy Hoka, to jednak zupełnie inny biegun technologii obuwniczej. Ja zawsze bardzo Hokę lubiłem z jej dużą szerokością, ale dynamika tego buta w zasadzie eliminuje go przy wyborze butów do 3-4 h wyścigu (oddać jednak trzeba, że przy 12 h biegu nie o dynamikę chodzi).

      Tradycyjnie w takich sytuacjach, zachęcam o ile to możliwe do przymiarki i samodzielnej oceny. A jak będzie ku temu sposobność, to ucieszy mnie komentarz z własnymi uwagami. 🙂

      Przez wiele lat pracy w handlu miałem szefa, który mawiał: Nikt nie nauczy Cię tyle o sprzęcie co klienci. No i musze oddać mu rację. Każda opinia innego biegacza kształtuje nasz pogląd o danym modelu. 🙂

    1. @Sitab,
      Mam laczki z Deca, model XT7. Uwielbiam je. Do biegania w terenie nadają się idealnie. Podeszwa trzyma jak magnes. Jakieś 320 gram, więc spoko. Około 250 zł. Ważę 77 kg przy wzroście 180 cm i sprawdzają się doskonale.

Skomentuj ŁukaszK Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *