Wiosna miała być cudna, a okazała się cudaczna. Nawet nie będę próbował wylać żalu, jaki się we mnie zebrał w momencie, w którym imprezy biegowe z pierwszego półrocza po prostu wyparowały. Każdy kolejny tydzień podporządkowany był pod jak najlepsze przygotowanie do wiosennych startów. Kropka.
Obiecałem sobie, że w tym wpisie nie padnie ani razu słowo, które jest połączeniem królewskiego atrybutu i potocznego określenia złośliwego oprogramowania atakującego komputery. Coś jak pisanie „O tym, którego imienia nie wolno wymawiać.”
Aperacjum!
Napiszę jednak o prezydencie, ale spokojnie – byłym. Po prostu muszę w tekście wymienić pewne słowa, które są obecnie modne, w innym wypadku Google potraktuje mnie jako outsidera i zepchnie do czeluści swojej wyszukiwarki. Do rzeczy, wspomnianym prezydentem jest Bronisław Komorowski, choć zdaje się, że wówczas był Ministrem Obrony Narodowej. Jako wielki wizjoner, wypowiedział kiedyś takie słowa:
„Polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet poleci na drzwiach od stodoły.”
Można się pośmiać, ale po chwili nabiera się innego spojrzenia na sprawę. Czy rzeczywiście chodzi tylko o lotników?! Oczywiście, że nie! W słowach Pana prezydenta zawarta jest cała esencja polskości. Wystarczy zmienić słowo 'lotnik’ na dowolny inny zawód, a następnie dopisać adekwatną puentę:
Polski fryzjer to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet zdalnie wykona cięcie i trwałą, a polski żołnierz, gdy zabraknie mu amunicji, to nawet orzechem wystrzelonym z procy zestrzeli wroga.
A jaki jest zatem polski biegacz?
Polski biegacz, to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet życiówkę zrobi w maratonie na trasie dookoła bloku. Samotnie i w nocy, dla bezpieczeństwa. Polski biegacz, to taki, któremu gdy zabiorą zawody, zaciśnie zęby i jak Rocky zacznie pić surowe jajka i robić 100 pompek po przebudzeniu. Będzie skreślał każdego dnia daty w kalendarzu, odliczając czas do zawodów na jesień. Z nadmiaru czasu podwoi dotychczasowy kilometraż, bez względu na fakt, że musi go wybiegać na bieżni i bez względu na coraz gorszą relację z sąsiadami z piętra niżej. Gdy polskiemu biegaczowi przepadnie szansa na życiówkę na wiosnę, odejmie od planowanego wyniku kilka minut i nową życiówkę wytatuuje sobie na bicepsie, wszak nie zabraknie mu wiary we własne siły. Wolny czas spożytkuje na naukę pieczenia batonów energetycznych i lekturę budowy anatomicznej stopy pod kątem optymalizacji ruchu biegowego. Polskiego biegacza nic nie powstrzyma, wszak jest…
„…potomkiem Polan, Wiślan, Lechitów, Piastów, Jagiellonów, sarmatów, wikingów, Adama, Ewy, gigantów, kosmitów, żubrów, bobrów i Archaniołów. Polscy Biegacze byli, są, i przetrwają, bo są po prostu najlepsi ze wszystkich!”
Andrzej, polski biegacz.
No to jak Panie trenerze. Można jutro biegać, czy będą mandaty?
Odpowiem przebiegle – Tak, jeżeli jesteś w dobrej kondycji. Mandat wówczas nie grozi. 😉
No właśnie, co byś zatem polecił Polskiemu Biegaczowi, który solidnie przepracował „zimę” i osiągnął całkiem niezły pułap tlenowy, nie zaczynając jednak bezpośredniego przygotowania startowego i nie zaliczając żadnych startów nietreningowych, skoro bieganie w czasach zarazy jest – co najmniej – kontrowersyjne?
Cześć Wojtas,
Pytanie jest na tyle wymagające, że napisze o tym osobny tekst. Choć wbrew pozorom nie będę w nim sypać 10 scenariuszami jak rozegrać ten czas.
Ostatnio w podobnej tematyce dawałem podpowiedzi w artykule dla portalu festiwalbiegowy.pl
https://www.festiwalbiegowy.pl/biegajacy-swiat/maratony-polmaratony-dyszki-i-piatki-odwolane-co-zrobic-z-treningiem-i-wypracowana#.XoRTWogzaUk
Podrzucam link, może znajdziesz informacje, które się przydadzą.
Na dniach powinienem rozwinąć wątek na blogu.
Pzdr.
Dobrze, że się odezwałeś. Wirtualny kontakt znaczy dziś więcej, niż dawniej, nawet jeśli kogoś nie znamy w „realu”.
Pod tym, co napisałeś, podpisuję się (może z wyjątkiem picia surowych jajek, mimo że jestem fanem Rockiego). Pytanie, jak dobrze wykorzystać ten czas na blogu? My mamy więcej czasu na czytanie, Ty zapewne na pisanie…
Hej Łukasz,
Z tym więcej czasu na pisanie, to nie jest taka oczywista sprawa. 🙂
W dużej mierze moja praca ma formę zdalną od wielu miesięcy. W sumie nawet i lat. Obecna sytuacja (dynamiczna) sprawia, że pracy mam wręcz więcej niż w standardowym sezonie biegowym.
Natomiast po ostatnim, dość intensywnym czasie prywatnie, liczę, że wrócę do większej systematyki w pisaniu. 🙂
Pzdr.
A te żółte na zdjęciu to dymy fabryczne 🙂
Cześć,
zamiar był taki, żeby postąpić tak, jak rekomendujesz w zalinkowanym nieco wyżej artykule, to jest dokończyć plan mimo braku startu docelowego. Ale, jak to już nie raz i nie dwa skonstatowano, sytuacja jest dynamiczna, i od wczoraj nawet tego nie można legalnie uczynić. Czyli mamy przymusowe zbyt wczesne roztrenowanie ;-(.
Jak żyć?
Pytanie naturalnie z przymrużeniem oka, no bo łatwo wyobrazić sobie większe tragedie, niż niezwieńczony startem sezon.
Mimo wszystko po cichu liczę, że artykuł, który gdzieś tu zapowiedziałeś, podpowie, jak wybrnąć z tej – od wczoraj już zupełnie niesprzyjającej jakiemukolwiek bieganiu – sytuacji.
Hej Andrzej.
Gdzieś Ty był tyle czasu. Miło Cię znowu czytać😀