Przejdź do treści

Przygotowania do jesiennego maratonu – tydzień 3

Operacja w toku, tak w skrócie mogę opisać, co dzieje się z przygotowaniami. Kończę 3 tydzień treningów i standardowo już, w okolicy 16-18 dnia wzmożonego wysiłku, przychodzi pierwszy zjazd energetyczny. Obserwuję to zawsze u siebie, ale bardzo podobnie wygląda sytuacja u wielu osób, których bieganie szczegółowo przeglądałem. Prawdopodobnie mechanizm ten działa w taki sposób, że organizm, czując większą dawkę treningu, mobilizuje się do przetrwania „trudniejszego okresu” i stąd często towarzyszące nam na początku przygotowań uczucie super energii. Niestety taka mobilizacja ponad stan nie może trwać w nieskończoność. Wyczerpuje się po 2,5 -3 tygodniach intensywnej pracy. Organizm wyhamowuje nas w zapędach na zasadzie: „No, dobra, dobra, bez przesady — w takim tempie nie możemy jechać bez końca”. Na wierzch wychodzą sygnały takie jak znużenie, lekka niechęć do kolejnego treningu oraz myśli rozgrzeszające nasze lenistwo typu: „Muszę zadbać o regenerację — dzisiaj odpuszczę”.

Paradoksalnie, jest to sygnał, że kolejny etap adaptacji do wysiłku właśnie się rozpoczął. Literatura związana ze sportami wytrzymałościowymi wskazuje, że pierwsze procesy adaptacyjne mają miejsce po upływie 3 tygodni treningu. Trudno nie doszukać się powiązania między większym zmęczeniem i jego oznakami a jego końcowym efektem.

Taki stan „doła energetycznego” utrzymuje się w zależności od stażu biegowego, poziomu sportowego, trudności programu przygotowań, wieku biologicznego i kilku innych czynników, od 5 do 15 dni. Mentalnie stajemy wówczas przed trudnym wyborem — możemy wbrew zmęczeniu zacisnąć zęby i robić swoje, co ostatecznie da skok formy i poczucie odzyskania energii na wyższym poziomie albo wycofać się z treningiem, aż do powrotu świeżości i rozpocząć wszystko od nowa z mniejszymi objawami zmęczenia.

Niestety w czasach zupek instant, gdzie cierpliwość jest cnotą, a cywilizacyjna wygoda rozpuściła nas jak dziadowski bicz, popularniejszym wyborem jest wycofanie się z mocnego treningu i powrót pod kołderkę. Postaram się przetrwać ten moment, bo wiem, że przyniesie on formę. Jak mawiał Jean-Jacques Rousseau: „Cierpliwość jest gorzka, ale jej owoce są słodkie”.

W ciągu ostatnich 7 dni zaliczyłem:

Treningi: 7
Kilometry: 113
Akcenty: 2
Przejechane na rowerze: 90 km / 4 h

Tydzień bardzo podobny do poprzedniego. Ponownie wykonałem 2 zabawy biegowe, są to odpowiednio treningi nr 4 i 5 o takim charakterze. W środę była powtórka z treningu 10 x 2’/1′, a w sobotę 20 x 1’/1′. Planuję wykonanie jeszcze jednego takiego treningu i przejdę do interwałów. Czuję, że robię się na nie gotowy (chociaż już w trakcie interwałów na pewno zmienię zdanie :)). Do tego w niedzielę wpadł, biegł długi 23 km. Stopniowo ten bodziec będzie się zwiększał. Do maratonu zostało jeszcze 14 tygodni, nie ma co na razie szaleć z biegiem długim. Dwukrotnie wykonałem elementu siły biegowej, co jest mało fascynujące statystycznie, ale bardzo mocno odczuwalne w pośladkach i mm. dwugłowych. Ogólnie rzecz biorąc, chciałbym po tych przygotowaniach mieć silny tyłek, a jak nie silny, to przynajmniej twardy (żeby mnie nie bolał, gdy dostanę w Maladze manto – dla jasności ;)).

6 komentarzy do “Przygotowania do jesiennego maratonu – tydzień 3”

    1. Hej,

      Najczęściej, gdy piszę o sile biegowej, mam na myśli wszelkiego rodzaju skipy i podskoki. Dla przykładu, w minionym tygodniu układ wyglądał tak: Po 2 x skip A na jedną nogę, 4 x pełen skip A, po 4 x skip B na nogę, podskoki na jednej nodze z pogłębieniem w fazie lądowania (typowa nietypowa praca mm czworogłowego – skurcz i rozciągnięcie jednocześnie) po 3 x na nogę. Podskoki obunóż z wysokim wyskokiem co 5 podskok (na maksymalną mobilizację wszystkich włókien mm.) i marsz wykrokami z wysokim wyprowadzaniem kolana do góry, po 4 x na nogę.
      Gdy udaje mi się zorganizować odpowiednio i mam czas dla siebie na stadionie, wykonuję ćwiczenia na płotkach. Te jednak musiałbym nagrać, bo ich opis jest bardziej karkołomny, niż samo wykonanie.

      Kiedy robię podbiegi, to piszę, że robię podbiegi. Czasem piszę, że robiłem mocny cross, wówczas niemal pewne jest, że robiłem go w pagórkowatym terenie.

      Jak widać skomplikowana jest ta siła biegowa 😉

  1. Ten wpis jest świetnym przykładam dlaczego prowadzisz najciekawszy blog biegowy w Polsce. Fajne podsumowanie tygodnia plus bardzo ciekawie poprowadzony wątek poboczny. Dobrze, że wróciłeś!

    Swoją drogą – jest szansa na relację z MP czy jednak uważasz że już się zdezaktualizowała?

    1. Czołem Rafał,

      Dzięki.

      Przyznam, że mimo wewnętrznej chęci utrwalenia biegu rangi MP w relacji, szansa jest niewielka.

      Mam w głowie plan, przy jakiej okazji i w jakim wydaniu wydarzenia z biegu mogłyby znaleźć się na blogu, ale zdecydowanie jest to obecnie temat poboczny.

      Na koniec, dodam, że zachęcam do regularnych odwiedzin na blogu. 😀

Skomentuj Andrzej Witek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *