Projekt „Stworzyć biegacza” – czyli plan zrobienia z niebiegającej Asi, dobrej zawodniczki. O projekcie i jego kolejnych etapach możesz przeczytać tutaj:
- Wstęp – założenie projektu
- Diagnoza poziomu sportowego Asi
- Pierwsze treningi – pierwsze porażki
- „Ból to słabość opuszczająca ciało” – przeBIEGŁA kontuzja Dżoł
Być jak Taylor Hayes*
Gdy byłem małym dzieckiem chciałem być jak Batman. Nie trwało to jednak zbyt długo, ponieważ szybko zmieniłem swoje zainteresowania i zdecydowanie bardziej chciałem być jak Rambo. Przez pewien czas wyobrażałem sobie, że będę McGyverem, potem był jeszcze Maximus, Brian O’Conner, czy Neo.
Zastanawiając się dłużej, z pewnością przyszłoby mi do głowy wiele innych fikcyjnych postaci, które wywarły na mnie wpływ tak duży, że biegając jako kilkuletni chłopiec po podwórku z kijem w ręku, wyobrażałem sobie, że ratuję świat, prowadzę super szybkie auta, rozprawiam się z łotrami, czy konstruuję bombę zegarową z zapałek i drutu. Najzwyczajniej w świecie – chciałem być jak oni.
Niestety, czas obdarł mnie z dziecięcej wyobraźni i nieskrępowanego bujania w obłokach. Zjawisko to nazywa się podobno dorosłością. Przestajemy myśleć o tym co budzi w nas żar, a zaczynamy czuć żar na tyłku – to trzeba, tamto trzeba. Chwila rozluźnienia – tyłek przypieczony, a my wyjemy z bólu.
Moda na Sukces
Dzieciństwo i błogi czas przemija. Co ciekawe „przemijanie”, to zjawisko zupełnie obce i nieznane pewnemu amerykańskiemu serialowi, cieszącemu się dużą popularnością w naszym kraju na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, a mianowicie – Modzie na Sukces. Każdy urodzony przed 2000 rokiem z pewnością ma skalaną psychikę tą zawiłą produkcją. Sam narażałem się wielokrotnie na treść serwowaną przez reżyserów wspomnianej opery mydlanej, towarzysząc babci w codziennym seansie ulubionego serialu.
Piszę o Modzie na Sukces, jak gdybym nie miał nic pozytywnego do powiedzenia na jej temat. Tymczasem siadając do dzisiejszego tekstu, który miał być sprawozdaniem z treningu Asi, obudziłem w sobie dziecięcą wyobraźnię i zastanowiłem się, kim mogłaby zostać Asia, żeby jej biegowy los potoczył się kołem fortuny i oddał jej sytuację?
Taylor Hayes biegowego światka
Ostatni wpis o Asi miał miejsce w połowie stycznia. Szmat czas minął od tamtej pory. Z formą Asi działo się niestety niewiele dobrego. W zasadzie do lutego trwał proces wyciągania Asi z kontuzji. Natomiast w drugiej połowie lutego rozpoczęliśmy przygotowania od punktu wyjścia. Można zatem stwierdzić, że po 4 miesiącach jesteśmy na starcie przygotowań, a przecież mięliśmy być już niemal u celu.
Z jednaj strony, taka sytuacja pokazuje, że w sporcie nie ma nic pewnego i jak mawia się w trenerskim żargonie: „kartka przyjmie wszystko, zawodnik już nie”. Z drugiej natomiast – każde doświadczenie, nawet to trudne (a może zwłaszcza to), przesuwa nas na kolejny poziom.
Asia przez ostatnie 1,5 miesiąca zasuwała bardzo dużo w obrębie profilaktyki urazowej. Musiała zaprzyjaźnić się z wałkiem do rolowania oraz zaakceptować, że rozciąganie jest elementem niezbędnym do utrzymania sprawności, w jakiej sytuacji się znalazła. Nie zapeszając, uważam, że najgorsze ma już za sobą. Nowe nawyki weszły w krew i zyskaliśmy większą świadomość, jak reagować w podobnych sytuacjach.
W sobotę 2 marca Asia pobiegła pierwszy oficjalny bieg od momentu złapania kontuzji – IV BIEG DLA HOSPICJÓW. Start był w większym stopniu nagrodą za dobrze przepracowany okres „come-backu” i nie przywiązywałbym do niego wagi wynikowej, ale z kronikarskiego obowiązku odnotujmy: 25:02 na dystansie 4,7 km.
W tym miejscu chcę oficjalnie potwierdzić – Asia wróciła do pełnego treningu i możemy koncentrować się na pracy, która ma być treścią projektu: „Stworzyć biegacza”. Jestem przekonany, że w tej chwili koncentracja na pracy treningowej będzie szła bezproblemowo.
Komunikat dnia: Dżoł żyje i wróciła => niczym Taylor z Mody na Sukces.
*Taylor Hayes – bohaterka serialu „Moda na Sukces”. W serialu postać była uśmiercana trzy razy. Za każdym razem okazywało się jednak, że postać przeżyła.