Wrocławski maraton za 11 tygodni, zatem najwyższa pora wziąć się do roboty. Skończyłem 5 tygodniowy cykl treningowy, który miał zwiększyć moją szybkość i dać większy komfort przy wyższej prędkości. Podsumowaniem tego okresu był udany strat w Nocnym Półmaratonie. Nie ma co prorokować jesiennej formy, szczególnie przed rozpoczęciem cyklu maratońskiego, jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że rozpoczynam 11 tygodniowy program treningowy z wyższego poziomu, niż poprzedni. Oznacza to tyle, że liczę na życiową formę w okresie jesiennym!
So let’s start again!
Poniedziałek
Poniedziałek był drugim dniem po starcie w półmaratonie. Czułem się całkiem dobrze. Porównując mój stan fizyczny do tego, w jakim byłem po Półmaratonie Ślężańskim, można powiedzieć, że gotowość do dalszego treningu wróciła w 100%. Oczywiście darowałem sobie mocne bieganie. Zaliczyłem 14 kilometrów rozbiegania w tempie 4:25. Biegało się naprawdę przyjemnie. Do tego podbudowałem się psychicznie po zawodach, dzięki czemu łatwiej wychodzi mi się na poranne treningi.
Wtorek
Znowu miałem ochotę na szybsze bieganie, na szczęście rozsądek wziął górę i ograniczyłem się do 15 kilometrów w tempie: 4:30. Po południu zdecydowałem się na kilka ćwiczeń ogólnosprawnościowych. Ostatnio jest mi z nimi nie po drodze. Brakuje regularności i ciągłości w ich wykonywaniu.
Środa
Napiszę tylko tyle, że we wtorek był mecz i dlatego środowy trening wykonałem dopiero wieczorem. Umówiłem się z Asią, że przyjedzie odebrać mnie z pracy i wrócimy razem. Ja biegiem, Asia rowerem. Testowaliśmy już to rozwiązanie w tym roku i bardzo przypadło nam do gustu.
Zwiedziliśmy Park Szczytnicki – 12,5 kilometra w tempie: 4:40. Trochę wolno, głównie za sprawą ociężałych nóg po całodziennej pracy. Pierwsze 3-4 kilometry to katusze, ale po powrocie do domu czułem się o niebo lepiej, niż przed biegiem.
Ghost rider
Czwartek
Wreszcie doczekałem się akcentu. Wychodząc na trening, nie wiedziałem do końca ile kilometrów i w jakim tempie przebiegnę. Zaplanowałem, że pierwsze 3 będą rozgrzewkowe, a w kolejnych zbliżę się do drugiego zakresu. Skończyło się tak, że już drugi kilometr pobiegłem niewiele powyżej 4 min/km. Później było tylko szybciej. W sumie wyszło 17 kilometrów w przedziale: 3:45-55. Całkiem nieźle, zwłaszcza że temperatura pod koniec treningu skutecznie zniechęcała do biegania.
Piątek
Ponownie spokojne rozbieganie. Wybrałem się na trasę po Lesie Rakowieckim, zaliczyłem 14,5 kilometra. Tempo, jak na dzień po mocniejszym treningu, wyszło przyzwoite – 4:24. W lesie temperatura nie przeszkadzała tak bardzo.
Sobota
Zdecydowałem się na długie wybieganie. Początkowo przewidywałem pierwszy trening tego typu na kolejny tydzień, jednak postanowiłem wykorzystać dobre samopoczucie i wcisnąłem go do planu jeszcze w tym tygodniu. Jedyną przeszkodą była temperatura. Chcąc uniknąć biegania w pełnym słońcu, wstałem o 5:15 i po 10 minutach byłem już na trasie. Co ciekawe – nie sam. Asia zaszalała i w dzień wolny wstała ze mną na trening. Chyba już nam odbiło, ale z pewnością jesteśmy szczęśliwymi wariatami. 🙂
Po 10 kilometrach padła mi bateria w Garminie i nie wiem dokładnie ile przebiegłem (a Asia przejechała), ale orientacyjnie coś koło: 30 kilometrów w 2:10.
No i tak jak myślałem, miedzy 5:00 a 7:00 rano dało się biegać.
Niedziela
Znowu odwiedziłem Las Rakowiecki, chowając się przed porannym słońcem. Poprzedniego dnia wieczorem byłem bardzo zmęczony i spodziewałem się trudnej przeprawy, a tymczasem czułem zaskakującą świeżość. Zdecydowałem się dokręcić kilka kilometrów i zakończyłem trening z 17 na koncie, średnie tempo 4:19.
Na wieczór zaplanowałem 20 minut ćwiczeń ogólnorozwojowych, ale piszę teraz tekst i oczy mi się zamykają, więc w tym tygodniu byłoby na tyle, jeżeli chodzi o trenowanie.
Podsumowanie
Mam za sobą pierwszy tydzień z treningiem ukierunkowanym na maraton. Na razie nic specjalnego, ale kierunek został obrany. Kilometrów trochę się nazbierało, w sumie: 130. W tym pierwsza trzydziestka w przygotowaniach. Najważniejsze jednak jest to, że mam wielką ochotę na solidny trening. Pełna mobilizacja, która pozwala przesunąć się do przodu.